„Narracja prowadzona jest konsekwentnie z zewnętrznej, autorskiej perspektywy. Żadnej retrospekcji, żadnego monologu wewnętrznego, żadnego wyjścia poza zamkniętą czasoprzestrzeń jednej historycznej doby. Co więcej, także »retoryka spojrzeń« ujawnia, że prawie nigdy nie obserwujemy tu świata z punktu widzenia którejkolwiek z postaci.[...] Dwa razy istotne jest, że »właścicielem spojrzenia« jest Maciek.
W pierwszym przypadku chodzi o scenę, w której bohater - jak w starożytnej tragedii albo jak w Makbecie - dowiaduje się o swym przyszłym losie od wyroczni. Oto Maciek, zainstalowawszy się w pokoju hotelowym po nieudanym zamachu, wygląda przez okno [...] i oto jego oczami ogląda widz scenę w pokoju naprzeciwko między płaczącą narzeczoną jego ofiary a narzeczoną a hotelarzem Słomką. Maciek słyszy wtedy złowieszczą przepowiednię: »Łotry przeklęte! Żeby im Pan Bóg najcięższe skonanie zesłał!«. [...]”
Kraków 1992