— Podziwiam cię za odwagę: ani jednego wielkiego nazwiska wśród aktorów, prawie sami debiutanci w ekipie.
— Nie wyobrażam sobie nawet, żeby w filmie na taki temat mogły zagrać gwiazdy. Byłoby to w pewnym sensie nieuczciwe. Historia jest wzięta z życia, bardzo dramatyczna, chcieliśmy więc maksymalnie ją uwiarygodnić. A tego nie da się zrobić przy pomocy znanych twarzy. Widzowie oglądaliby idoli, nie problem.
— […]
— Scenariusz, obsada Długu: jesteś zadowolony?
— Historia opowiedziana w Długu została osadzona w konkretnej rzeczywistości, a jej autentyczni bohaterowie siedzą dziś w więzieniu. Razem z Jerzym Morawskim staraliśmy się nadzwyczaj dokładnie - tym razem - film zdokumentować. Odbyliśmy długie, kilkunastogodzinne, wstrząsające rozmowy z tymi ludźmi, przeczytaliśmy wszystkie wycinki prasowe, materiały sądowe. To pomaga.
— […]
— Mówisz: „film chropowaty”, „poszliśmy pod wiatr”. Zastanawiam się, czy wobec podobnych deklaracji Dług ma komercyjna szansę.
— Istnieje duża grupa ludzi, w różnym zresztą przedziale wiekowym, która oczekuje od kina pewnej powagi. Rzecz nie w tym, że filmu muszą być śmiertelnie poważne, ale że powinny poważnie traktować rzeczywistość. I tutaj widziałbym niemałą szansę dla Długu.